Historyczne zwycięstwo w Bełchatowie! VERVA Warszawa ORLEN Paliwa zrobiła krok ku brązowym medalom

VERVA Warszawa ORLEN Paliwa postawiła pierwszy krok na drodze po brązowe medale PlusLigi. Siatkarze Andrei Anastasiego po pełnym zwrotów akcji meczu pokonali na wyjeździe 3-2 PGE Skrę Bełchatów.

Dla VERVY Warszawa ORLEN Paliwa i jej zawodników było to historyczne zwycięstwo. Stołeczna drużyna w hali Energia wygrała pierwszy raz od 2009 roku. – Dla mnie osobiście był to również wyjątkowy triumf. W Bełchatowie jako siatkarz ekipy przyjezdnej wygrałem po raz pierwszy w życiu. Myślę, że wielu kolegów z VERVY będzie mogło powiedzieć to samo – skomentował z szerokim uśmiechem na ustach Andrzej Wrona, środkowy VERVY. – I ja także pierwszy raz w mojej siedemnastoletniej profesjonalnej przygodzie z siatkówką zwyciężyłem w Bełchatowie – potwierdził słowa kapitana rozgrywający Michał Kozłowski.

VERVA Warszawa ORLEN Paliwa wytrzymała ciśnienie i pokonała PGE Skrę Bełchatów (fot. Jakub Ćmil, vervawarszawa.pl)

Stołeczni gracze, aby cieszyć się z tej historycznej chwili i pierwszego kroku ku podium mistrzostw Polski, musieli przejść jednak drogę przez mękę. Starcie z bełchatowianami okazało się dla nich wyjątkowo trudne. Źle w nie weszli i po kilku minutach i kiwce w wykonaniu Milada Ebadipoura przegrywali 4:8. Później było jeszcze gorzej. Warszawianom nie wychodziło dosłownie nic, a po drugiej stronie siatki raz po raz skutecznie atakowali Dušan Petković i Mikołaj Sawicki. Bełchatowianie jeszcze lepiej niż na siatce grali w polu zagrywki i „poczęstowali” rywali kilkoma asami serwisowymi. Ich przewaga więc rosła, a trener Andrea Anastasi mógł tylko bezradnie rozkładać ręce. Do setbola atakiem z prawego skrzydła doprowadził Petković, a partię już w pierwszej próbie zakończył Sawicki. PGE Skra wygrała 25:15 i objęła prowadzenie w meczu.

Drugi set miał zupełnie inny przebieg. Tutaj inicjatywę od samego początku miała VERVA Warszawa ORLEN Paliwa. Zawodnicy Andrei Anastasiego po asie serwisowym Ángela Trinidada de Haro wyszli na prowadzenie 6:3, a następnie stopniowo je powiększali. Rozegrał się Michał Superlak, a Bartosz Kwolek i Igor Grobelny nie zawodzili na kontrach. Bełchatowianie dzięki asom serwisowym Dušana Petkovicia doprowadzili co prawda do remisu (12:12), ale chwilę później znów przegrywali czterema oczkami; 13:17. Warszawianie mieli zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, nie mogli jednak popełniać błędów. Nie zaprzepaścili swojej szansy i po uderzeniu z piłki przechodzącej w wykonaniu Trinidada oraz kontrach Grobelnego i Superlaka mieli już setbola; 24:17. Gospodarze raz jeszcze poderwali się do walki, lecz wystarczyło to tylko na zmniejszenie strat. Po zepsutej zagrywce Milada Ebadipoura VERVA wygrała 25:20 i doprowadziła do stanu 1-1 w „finale pocieszenia”.

Trener Andrea Anastasi i siatkarze VERVY Warszawa ORLEN Paliwa
Trener Andrea Anastasi po raz kolejny w tym sezonie znalazł sposób na PGE Skrę Bełchatów (fot. Jakub Ćmil, vervawarszawa.pl)

O trzecim secie siatkarze VERVY Warszawa ORLEN Paliwa będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Jeśli w pierwszej partii zagrali słabo, to w trzeciej nie pokazali nawet ułamka swoich możliwości. Nim zdążyli się obejrzeć, przegrywali już 1:7. W szeregach PGE Skry obok kapitalnego Dušana Petkovicia nie zawodził Mikołaj Sawicki. Młody przyjmujący w obliczu kontuzji Taylora Sandera i Milana Katicia wyszedł w podstawowym składzie i, choć według ekspertów miał być najsłabszym punktem Skry, imponował spokojem i skutecznością. Do trudnych zagrywek dołożył efektowne ataki z lewego skrzydła i szóstej strefy, dzięki czemu PGE Skra prowadziła 19:8. Sawicki błysnął także w bloku i zatrzymał wprowadzonego na boisko nieco wcześniej Jana Króla. Efekt? 21:9 dla gospodarzy. Bełchatowianie szybko postawili kropkę nad i. Po kiwce Petkovicia mieli piłkę setową, którą już w następnej akcji wykorzystał Sawicki. PGE Skra zwyciężyła aż 25:11 i mocno zawstydziła warszawskich siatkarzy.

Podrażnieni wysoką porażką w poprzedniej odsłonie stołeczni chcieli odwrócić losy meczu i na początku czwartego seta odpowiadali na każdy udany atak Dušana Petkovicia i Mikołaja Sawickiego. Przy stanie 8:8 kapitalnym zagraniem na kontrze popisał się Bartosz Kwolek, a w następnej akcji Piotr Nowakowski w pojedynkę zatrzymał na środku Karola Kłosa. Trzy grosze dorzucił także Ángel Trinidad de Haro, który zapisał na swoim koncie asa serwisowego. Przy trzypunktowym prowadzeniu VERVY trener Michał Mieszko Gogol wykorzystał przerwę na żądanie, ale nie wybił z rytmu oponentów. Bartosz Kwolek i Igor Grobelny nie zwalniali rąk i kończyli nawet najtrudniejsze piłki, doprowadzając do wyniku 17:13. Kilkadziesiąt sekund później w ataku pomylił się Sawicki, a Milad Ebadipour trafił prosto w ręce Michała Superlaka. VERVA Warszawa ORLEN Paliwa prowadziła 23:17 i mogła już myśleć o tie-breaku. Superlak zdobył dla swojej ekipy również kolejny punkt, a seta autową zagrywką zakończył wprowadzony na boisko niewiele wcześniej Bartosz Filipiak. Stołeczni zwyciężyli 25:19 i po raz kolejny doprowadzili do wyrównaniu w tym przedziwnym spotkaniu.

Siatkarze VERVY Warszawa ORLEN Paliwa i trener Andrea Anastasi cieszą się po wygranej akcji
Siatkarze VERVY Warszawa ORLEN Paliwa postawili pierwszy krok na drodze po brązowe medale PlusLigi (fot. Jakub Ćmil, vervawarszawa.pl)

Gracze VERVY Warszawa ORLEN Paliwa znów przespali początek seta i w tie-breaku po asie serwisowym Mikołaja Sawickiego przegrywali 3:6. Trener Andrea Anastasi poprosił o czas, ale nie na wiele się to zdało. PGE Skra bowiem wciąż przeważała i utrzymywała przewagę. Dopiero przy stanie 13:10 dla gospodarzy w grze VERVY Warszawa ORLEN Paliwa coś drgnęło. Bartosz Kwolek z całych sił uderzał zza linii dziewiątego metra, co na siatce skrzętnie wykorzystywali Michał Superlak i Igor Grobelny. Grzegorz Łomacz cały ciężar gry w ataku przerzucił więc na swojego lidera Dušana Petkovicia, a ten kończył atak za atakiem i bełchatowianie mieli kolejne meczbole. Nie wykorzystali jednak pięciu szans na zakończenie spotkania (14:13, 15:14, 16:15, 17:16, 18:17), a przy stanie 18:18 Petković popełnił błąd i nie trafił w boisko. W następnej akcji zrehabilitował się, ale teraz to stołeczni mieli przewagę. Z lewego skrzydła nie pomylił się Superlak, po czym w polu zagrywki stanął Kwolek i mocnym uderzeniem nie dał szans przeciwnikom. Piłka przewinęła się po taśmie i całkowicie zaskoczyła stojących daleko od siatki, gotowych na przyjęcie potężnego ciosu bełchatowian! VERVA Warszawa ORLEN Paliwa wygrała więc 21:19 i cały mecz 3-2. Dzięki temu stołeczną ekipę od brązowych medali dzieli tylko jedno zwycięstwo.

Statuetką MVP nagrodzony został Igor Grobelny. Przyjmujący VERVY Warszawa ORLEN Paliwa zdobył 17 punktów – wszystkie z ataku przy skuteczności 61 proc. W przyjęciu natomiast zanotował 24 proc. (przyjęcie pozytywne) i 14 proc. (przyjęcie perfekcyjne).

Bartosz Kwolek zagrywa
Mecz z PGE Skrą Bełchatów asem serwisowym zakończył Bartosz Kwolek (fot. Jakub Ćmil, vervawarszawa.pl)

Do drugiego meczu o brązowy medal mistrzostw Polski dojdzie w niedzielę 18 kwietnia o 14.45 w Arenie Ursynów. – Mamy świadomość, że czeka nas trudne zadanie. Bełchatów dysponuje kapitalną zagrywką, czym dziś sprawił mi wiele kłopotów. Po serwisach rywali, których nie mogłem przyjąć, tylko zerkałem na prędkościomierz i przecierałem oczy ze zdumienia: te piłki leciały nawet 120 km/h! – powiedział Igor Grobelny. – Mam kilka dni, żeby poćwiczyć z maszyną do zagrywki i przygotować się do kolejnych takich ciosów. Wierzę, że wygramy i zawiesimy na swoich szyjach upragnione medale – zakończył optymistycznie.

PGE Skra Bełchatów – VERVA Warszawa ORLEN Paliwa
2-3 (25:15, 20:25, 25:11, 19:25, 19:21)

Skład PGE Skry Bełchatów: Grzegorz Łomacz (1 punkt), Dušan Petković (28), Milad Ebadipour (12), Mikołaj Sawicki (23), Mateusz Bieniek (15), Karol Kłos (7), Kacper Piechocki (libero) oraz Bartosz Filipiak, Robert Milczarek, Mihajlo Mitić.

Skład VERVY Warszawa ORLEN Paliwa: Ángel Trinidad de Haro (5 punktów), Michał Superlak (14), Bartosz Kwolek (13), Igor Grobelny (17), Piotr Nowakowski (7), Andrzej Wrona (4), Damian Wojtaszek (libero) oraz Artur Szalpuk (1), Jan Król (2), Michał Kozłowski.