Rywalizacja o brąz trwa nadal. VERVA Warszawa ORLEN Paliwa przegrała z PGE Skrą
Rywalizacja o brązowe medale PlusLigi wciąż trwa. W rewanżowym meczu o trzecie miejsce VERVA Warszawa ORLEN Paliwa przegrała we własnej hali z PGE Skrą Bełchatów 1-3.
– Nie zapominajmy, z kim walczymy. Przegraliśmy przecież z zespołem, który został zbudowany po to, żeby wygrać mistrzostwo Polski i powalczyć o najwyższe trofea w Lidze Mistrzów. Musimy zmobilizować się, zebrać ostatki sił i dać z siebie wszystko w środę w Bełchatowie – powiedział Damian Wojtaszek, libero VERVY Warszawa ORLEN Paliwa. – W Arenie Ursynów w pierwszym secie zaprezentowaliśmy swoją siatkówkę: byliśmy skuteczni we wszystkich elementach. Później zabrakło nam zagrywki. Rywale z kolei serwisem wyrządzili nam dużo krzywdy – dodał.
We wspomnianej przez Damiana Wojtaszka pierwszej partii gracze VERVY zagrali wręcz koncertowo. Asem serwisowym otworzył ją Michał Superlak, a Igor Grobelny i Bartosz Kwolek wykorzystali kontry. Grobelny dołożył do tego blok na Dušanie Petkoviciu, a Kwolek – punktową zagrywkę. Przewaga stołecznych rosła więc z każdą minutą, a PGE Skrze Bełchatów nie pomagały ani przerwy na żądanie, ani zmiany. Ozdobą dalszej części widowiska były dwa bloki Andrzeja Wrony, efektowna czapa w wykonaniu Superlaka i as serwisowy Ángela Trinidada de Haro, po których warszawianie prowadzili już 20:11. Przyjezdni przy tak grającej VERVIE Warszawa ORLEN Paliwa nie byli w stanie nic zdziałać i musieli pogodzić się z porażką. Ekipa Andrei Anastasiego po uderzeniu z przechodzącej Grobelnego miała piłkę setową, a po autowej zagrywce Bartosza Filipiaka zwyciężyła aż 25:13.
Na początku drugiego seta VERVA poszła za ciosem i za sprawą skutecznego uderzenia Michała Superlaka oraz błędów w zagrywce i ataku rywali wyszła na prowadzenie 6:3. Bełchatowianie szybko się jednak zrehabilitowali; 6:6. Przez kolejne minuty rywalizacja była bardzo wyrównana – zespoły walczyły punkt za punkt; 9:9, 11:11, 13:13. Przy stanie 15:15 trener Michał Mieszko Gogol zdecydował się dokonać zmiany środkowych i za Mateusza Bieńka wpuścił na boisko Norberta Hubera. Decyzja ta okazała się strzałem w dziesiątkę. Młody gracz wprowadził dużo życia do gry PGE Skry; był skuteczny na siatce i bardzo mocno zagrywał. Formą imponował też Karol Kłos, który pojedynczym blokiem na Piotrze Nowakowskim dał Skrze prowadzenie 21:19. Kilkadziesiąt sekund później przyjezdni skończyli kontrę, a Bartosz Kwolek zepsuł zagrywkę. Bełchatowianie mieli więc setbola, którego od razu wykorzystali. Pomógł im w tym Igor Grobelny, kiwając w aut. Wielokrotni mistrzowie Polski wygrali 25:21 i doprowadzili do remisu 1-1.
W pierwszych akcjach trzeciej odsłony meczu skrzydłowi obu drużyn wymieniali się ciosami. Przy stanie 4:4 kryzys dopadł jednak Michała Superlaka. Atakujący VERVY najpierw uderzył prosto w ręce Karola Kłosa, a następnie nie trafił w boisko. Na blok rywali nadział się też Bartosz Kwolek i PGE Skra odskoczyła na trzy oczka. Trener Andrea Anastasi poprosił o czas, a po jego interwencji stołeczni szybko wyrównali; 8:8. Siatkarze wrócili więc do wymiany ciosów i raz po raz popisywali się efektownymi zbiciami. W końcu serię punkt za punkt przerwał Kwolek, który posłał asa serwisowego i dał VERVIE prowadzenie. Odegrał mu się za to, wykorzystując kontrę, Mikołaj Sawicki. Kiedy zaś Igor Grobelny przy próbie ratowania piłki po złej wystawie wpadł w siatkę, a Norbert Huber serwisem przewrócił Damiana Wojtaszka, PGE Skra Bełchatów znów miała trzy punkty przewagi; 20:17. Trener Anastasi wziął drugi czas, ale tym razem nic nie wskórał. Karol Kłos i Milad Ebadipour budzili podziw skutecznością, dając swojej drużynie zwycięstwo 25:22.
Czwartego seta warszawianie rozpoczęli fatalnie i po ataku w antenkę Michała Superlaka oraz dwóch asach serwisowych Milada Ebadipoura przegrywali 0:4. Trener Andrea Anastasi wykorzystał przerwę na żądanie i dokonał zmiany atakujących, wprowadzając na boisko Jana Króla. Jego gracze nie zamierzali się poddawać i momentalnie wrócili do gry. Sygnał do walki dał im rozgrywający Ángel Trinidad de Haro, który najpierw podbił piłkę nogą i zakończył akcję pojedynczym blokiem, a następnie… skutecznie zaatakował. Blokiem popisał się też Piotr Nowakowski, a Bartosz Kwolek wykorzystał kontrę. Efekt? 6:6 na tablicy wyników. Stołecznym zabrakło konsekwencji i trzy minuty później, po asie serwisowym Mikołaja Sawickiego i kontrach Karola Kłosa i Norberta Hubera, znów przegrywali czterema punktami. Tym razem nie byli w stanie szybko odrobić strat, choć dobrą zmianę dał drugi rozgrywający – Michał Kozłowski. Dopiero przy wyniku 15:19 coś drgnęło w grze warszawian i zbliżyli się oni do przeciwników na dwa oczka. Nie poprzestali na tym i chwilę później, po autowym ataku Sawickiego, mieli Skrę na wyciągnięcie ręki; 22:23. Nie zatrzymali jednak uderzenia Dušana Petkovicia, a przy drugiej piłce meczowej dla oponentów nie byli w stanie powstrzymać Karola Kłosa. VERVA Warszawa ORLEN Paliwa przegrała więc 23:25 i całe spotkanie 1-3.
Statuetkę MVP otrzymał Karol Kłos. Środkowy PGE Skry Bełchatów zdobył 13 punktów: 12 z ataku przy 80 proc. skuteczności i 1 blokiem. Po stronie VERVY Warszawa ORLEN Paliwa najjaśniejszym punktem był Igor Grobelny, który dał swojemu zespołowi 18 wygranych akcji.
VERVA Warszawa ORLEN Paliwa – PGE Skra Bełchatów
1-3 (25:13, 21:25, 22:25, 23:25)
Skład VERVY Warszawa ORLEN Paliwa: Ángel Trinidad de Haro (3 punkty), Michał Superlak (13), Bartosz Kwolek (15), Igor Grobelny (18), Piotr Nowakowski (8), Andrzej Wrona (6), Damian Wojtaszek (libero) oraz Jan Król (3), Michał Kozłowski.
Skład PGE Skry Bełchatów: Grzegorz Łomacz (2), Dušan Petković (13), Milad Ebadipour (14), Mikołaj Sawicki (10), Mateusz Bieniek (2), Karol Kłos (13), Kacper Piechocki (libero) oraz Bartosz Filipiak (1), Robert Milczarek, Mihajlo Mitić, Norbert Huber (12).
Do trzeciego, decydującego o brązowych medalach, a zarazem ostatniego meczu w sezonie 2020/2021 PlusLigi dojdzie w środę 21 kwietnia w bełchatowskiej hali Energia. – Nie będziemy faworytami, ale wszystko jest możliwe. Jestem tak zły, że do rozstrzygającego starcia mógłbym przystąpić nawet teraz – skomentował Igor Grobelny. – Nie mamy już czasu, aby popracować nad elementami, w których zawiedliśmy. Musimy się więc raz jeszcze zmobilizować i przypomnieć sobie, że przecież potrafimy grać w siatkówkę na najwyższym poziomie. A medale i przepustka do Ligi Mistrzów mogą być wspaniałą nagrodą za ten dziwny i trudny sezon – zakończył przyjmujący VERVY Warszawa ORLEN Paliwa.