Niespodzianka w Lizbonie. VERVA Warszawa ORLEN Paliwa przegrała z Benficą
Do dużej niespodzianki doszło w Lizbonie, gdzie VERVA Warszawa ORLEN Paliwa w meczu drugiej kolejki fazy grupowej CEV Ligi Mistrzów 2020 zmierzyła się z miejscową Benficą. Siatkarze z Warszawy przegrali 1-3.
Trener Andrea Anastasi, chcąc dać odpocząć swoim podstawowym graczom, na boisko desygnował dotychczasowych zmienników. I tak w wyjściowym składzie pojawili się: rozgrywający Michał Kozłowski, środkowy Jakub Kowalczyk i libero Dominik Jaglarski. Marcel Matz, szkoleniowiec Benfiki, która w lidze portugalskiej nie przegrała jeszcze meczu, nie kalkulował i postawił na swoich liderów. Opłaciło mu się to, już po kilku minutach było bowiem jasne, kto wygra pierwszego seta. Ekipę mistrza Portugalii do zwycięstwa prowadził jej kapitan – Hugo Gaspar. Trzydziestosiedmiolatek fruwał nad siatką niczym młodzian i raz po raz punktował. To właśnie po jego ataku Benfica wygrała 25:19 i objęła prowadzenie w meczu.
W drugim secie siatkarze VERVY Warszawa ORLEN Paliwa byli jeszcze bardziej bezradni. Wciąż nie potrafili zatrzymać rozgrywającego niesamowite spotkanie Hugo Gaspara. We znaki dawali im się też brazylijski przyjmujący – Raphael Thiago de Oliveira oraz potężnie zbudowany środkowy z Trynidadu i Tobago – Marc-Anthony Honoré. Pojedyncze udane ataki Igora Grobelnego nie wystarczyły, aby odpowiedzieć rywalom. Po autowym zbiciu Piotra Nowakowskiego zawodnicy VERVY przegrali 17:25 i stanęli pod ścianą.
Przed trzecią częścią meczu trener Anastasi postanowił wrócić do sprawdzonego ustawienia i do boju wysłał zupełnie inną siódemkę niż w partiach poprzednich. Na boisko wybiegli Antoine Brizard, Kévin Tillie, Patryk Niemiec, Damian Wojtaszek oraz już rozgrzani Artur Udrys, Bartosz Kwolek i Piotr Nowakowski. Przyniosło to efekty. Stołeczni zagrali z werwą: odważnie w polu zagrywki, skutecznie w ataku i czujnie w bloku. Zdarzały im się jeszcze proste błędy, ale to oni dyktowali warunki w tym secie. Cegiełkę do zwycięstwa 25:22 dołożył Jan Król, który zastąpił słabo spisującego się Udrysa.
Choć wydawało się, że VERVA Warszawa ORLEN Paliwa jest na najlepszej drodze do odwrócenia losów meczu, po kilku udanych akcjach czwartej partii (warszawianie prowadzili już 6:2) wróciły stare demony: nieskuteczność w ataku i niewymuszone błędy. Gracze Benfiki z kolei spokojnie robili to, co do nich należało. Formą błysnęli Hugo Gaspar, Raphael Thiago de Oliveira i André Ryuma Oto Aleixo, których dobrym i szybkim rozegraniem wspierał Tiago Violas. Andrea Anastasi sytuację ratować próbował przerwami na żądanie i zmianami, ale nie przyniosło to rezultatu. Rozpędzona Benfica dokończyła dzieła: wygrała 25:21 i cały mecz 3-1. Niespodzianka stała się faktem.
– Andrea Anastasi nie wystawił swojego najmocniejszego składu, a my to wykorzystaliśmy. Rozpoczęliśmy mecz od mocnego uderzenia, a później było jeszcze lepiej. Przeciwnicy od trzeciego seta próbowali ratować się zmianami, ale my złapaliśmy właściwy rytm i – mimo przegranej partii – cieszymy się teraz z trzech historycznych punktów w tabeli Ligi Mistrzów – mówił po meczu zadowolony Marcel Matz, trener Benfiki Lizbona.
Benfica Lizbona – VERVA Warszawa ORLEN Paliwa 3-1 (25:19, 25:17, 22:25, 25:21)
Benfica Lizbona: Tiago Violas, Hugo Gaspar, Raphael Thiago de Oliveira, André Ryuma Oto Aleixo, Marc-Anthony Honoré, Peter Wohlfahrtstätter, Ivo Casas (libero) oraz André Reis Lopes, Théo Lopes, Nuno Pinheiro, Joao Simoes (libero).
VERVA Warszawa ORLEN Paliwa: Michał Kozłowski, Artur Udrys, Bartosz Kwolek, Igor Grobelny, Piotr Nowakowski, Jakub Kowalczyk, Dominik Jaglarski (libero) oraz Jan Król, Antoine Brizard, Damian Wojtaszek (libero), Kévin Tillie, Patryk Niemiec, Andrzej Wrona.