ZAKSA wciąż niepokonana w PlusLidze. Projekt przegrał z klubowym mistrzem Europy
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle kolejny raz w tym sezonie udowodniła swoją wielkość, a Projekt Warszawa nie zdołał przełamać jej zwycięskiej passy. Stołecznym nie można odmówić natomiast waleczności, jaką się wykazali się w starciu z mistrzem Europy. Niewiele zabrakło, by gospodarze wynieśli punkt ze spotkania.
Po pierwszym gwizdku od punktowej zagrywki grę rozpoczął Piotr Nowakowski. Po dwóch precyzyjnych atakach w pole przeciwnika, stołeczni zapewnili sobie dwupunktowe prowadzenie (6:4). O czas na żądanie poprosił trener Georghe Cretu, zespoły schodziły z wynikiem 10:5. Zawodnicy Projektu Warszawa z każdą udaną akcją coraz bardziej nakręcali swoją grę. Kędzierzynianie w połowie seta zaczęli grać siatkówkę na poziomie, do którego zdążyli nas przyzwyczaić, w skutku czego przewaga stołecznych stopniała do jednego punktu (17:16). Dwa asy serwisowe do kolejnej przerwy oraz podwyższenie wyniku dał niezawodny Igor Grobelny (20:16). Brak obrony ze strony Zaksy oraz skuteczny atak (na poziomie 54%) po stronie warszawian, pozwoliły na szybkie rozprawienie się z przyjezdnymi w pierwszym secie (25:22).
W drugiej części wynik otworzyli goście po błędzie dotknięcia siatki przez gospodarzy (1:3). Na pogarszającą się sytuację swoich podopiecznych szybko reagował trener Andrea Anastasi, gdy po przeciwnej stronie kończyli każdą akcję powodzeniem (1:5). Ekipa ze stolicy miała ogromne problemy z wyprowadzeniem skutecznej kontry oraz postraszenia rywali zagrywką, a wynik w połowie seta zamienił się na sześciopunktowe prowadzenie (6:12). Przeciwnik górował nad Projektem w każdym elemencie, szczególnie w ataku, który na poziomie 62 %). Po zastosowaniu podwójnej zmiany – Michała Superlaka i Jaya Blankenaua w miejsce Dusana Petkovica i Angela Trinidada de Haro, klub zaczął punktować, na niewiele to się jednak zdało, albowiem rywale nie oddali wysokiego prowadzenia do samego końca. Drugi set wyglądał zdecydowanie gorzej w wykonaniu stołecznych o czym świadczą statystyki (wykonanie efektywnego ataku oraz perfekcyjnego przyjęcia na poziomie 23%), a także wynik jakim zakończyła się partia (15:25).
Trzeci set rozpoczął się równie dobrze dla Kędzierzynian od prowadzenia czterema oczkami (1:5). Ponownie przy tym stanie interweniować musiał trener Andrea, prosząc o przerwę dla swojego zespołu. Po wejściu Michała Janusza na zagrywkę, ekipa przyjezdnych popisała się nieprzerwaną serią zdobytych punktów (7:13), dopiero atak ze środka pola Piotra Nowakowskiego pozwolił na jej zatrzymanie. Przed kolejną przerwą, fenomenalnym asem serwisowym popisał się Petkovic (13:17) dając kolejny punkt swojej drużynie. Gra zarówno po jednej stronie siatki, jak i po drugiej bardzo falowała, ale to Zaksa była cały czas na prowadzeniu (16:19). Siatkarze Projektu nie odpuszczali walki do samego końca, a szansę na zbliżenie się do przeciwników dały trzy zdobyte punkty z rzędu przez Mateusza Janikowskiego bezpośrednio z zagrywki (21:22). Do wygrania gospodarzom zabrakło niewiele, lecz as serwisowy dołożony przez Davida Smith’a ostatecznie zamknął seta na korzyść podopiecznych trenera Cretu (22:25).
W ostatniej partii gra od samego początku toczyła się na wyrównam poziomie, a po punktowym ataku po bloku Janikowskiego stołeczni wyszli na prowadzenie (4:3). Przyjezdni, w tej części muszą gonić wynik, ponieważ ekipa ze stolic, dzięki konsekwentnej grze w elemencie blok-obrona, utrzymywali bezpieczną przewagę jednego oczka (10:9). Po przerwie swoją grę znacznie poprawili Mistrzowie Europy, odwracając wynik na swoją korzyść (11:13). W dalszej części seta stołeczni zabrali się za odpracowywanie strat, a kolejny as w wykonaniu warszawskiego atakującego Petkovic’a pozwolił na nawiązanie kontaktu z przeciwnikiem (17:17). W decydującej fazie seta na prowadzenie ponownie wyszli goście, którzy dzięki regularności w zagrywce oraz blokowi nie do zdarcia, pewnie wygrali całe spotkanie (19:25).
Projekt Warszawa – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3
(25:22; 15:25; 22:25; 19:25)
MVP: Norbert Huber (ZAKSA)
Autor: Paulina Rybak